Znowu derby, znowu porażka, znowu kontrowersje... Czyli wszystko po staremu. Ostoja po raz 4 z rzedu przegrywa derbowy pojedynek i na rewanż musi znowu poczekać.
Mecz derbowy rozpoczął się od przewagi miejscowych, z których jednak nic nie wynikało. Mijała 10 minuta i wówczas po kilku przebitkach w dobrej sytuacji znalazł się Sławomir Sienicki, jednak za daleko wypuścił sobie piłkę, z czego chciał skorzystać Artur Poziemski. Nasz bramkarz rzucił się pod nogi rywalowi i złapał piłkę, zaś Sławek dorzucił sporo od siebie. Po dłuższej chwili sędzia główny wskazał na 11 metr, a karnego pewnie wykorzystał były zawodnik młodzieżowych drużyn Ostoi.
Wyraźny błąd sędziego, z którym ciężko się pogodzić, bowiem ta decyzja całkowicie wpłynęła na losy meczu.
Po utracie bramki Ostoja przejęła inicjatywę i to my dyktowaliśmy warunki gry. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i coraz groźniej atakowaliśmy. Orzeł bronił się, z rzadka wyprowadzając kontry. Do przerwy wynik nie zmienił się.
Druga część meczu to już wyraźniejsza przewaga naszego zespołu, jednak zabrakło skuteczności i zimnej krwi pod bramką rywala. Pod koniec meczu mieliśmy kilka swietnych szans: najpierw po próbie Michała Kalety w fantastyczny sposób obronił Wiktor Cyran, następnie bramkarz Orła instynktownie obronił strzał i dobitkę Dubiela. Pod koniec meczu rywale opadli z sił, a Ostoja miała kolejne szanse. W 80 minucie należał się nam rzut karny za ewidentne zagranie ręką w polu karnym jednego z graczy Orła, sędzia oczywiście pozostał niewzruszony naszymi protestami. Po kilku dalszych minutach piłkę w siatce umieścił Grzesiak, jednakże sędzia boczny (ten sam, który "wyczarował" karnego) podniósł chorągiewkę do góry i gol oczywiście nie został uznany. Tuż przed końcem meczu szansę na zmianę wyniku miał jeszcze Damian Niklewicz, ale po złym piąstkowaniu Cyrana nie trafił do niemal pustej już bramki. Orzeł odgryzł się dwoma akcjami swoich rezerwowych i kilkoma akcjami, po których nasz bramkarz nie musiał interweniować.
Szkoda straconej szansy na ogranie bieździedzan, bo zabrakło tak na prawdę wykończenia. Swoją decyzją skrzywdził nas arbiter, który naszym zdaniem popełnił kilka rażących błędów, wszystkie na naszą niekorzyść. Uczciwie jednak trzeba przyznać, że bohaterem Orła ponownie został Wiktor Cyran, ktory podobnie jak w Kołaczycach wybronił w beznadziejnych dla niego sytuacjach. Duża klasa.
Optymistyczne jest jednak to, że na stadionie współlidera rozgrywek prowadziliśmy równy pojedynek i oby za tydzień to szczęście uśmiechnęło się wreszcie do nas.
Ostoja:
Poziemski - Gancarski, Kaleta, Czuba - Garbacik, Flis (77' Szczurek) - Hendzel (70' Niklewicz), Grzesiak, Dubiel - Smagacki - Kowalski (68' Madejczyk).
Orzeł:
Cyran- Buczyński (46' Kopeć), Malikowski, Zając, Cyrulik- M.Wilisowski (67' Paluch), Cieniek
(76' Bronowicz), Hendzel, Sienicki (86' Strugała) - Biernacki - Wojdyła (92' Czajka).