Ostoja Kołaczyce - Bieszczady Ustrzyki Dolne 4-1 (1-1)
0-1 Sebastian Dziwak 28'
1-1 Bartosz Niklewicz 30'
2-1 Mateusz Juszkiewicz 62'
3-1 Mateusz Juszkiewicz 66'
4-1 Szymon Grzesiak 93'
Skład: Gustek (C) - Jelec, W.Kaleta, Wiejowski, Kotulak (70' Przewoźnik) - S.Grzesiak, M.Śliż, Niklewicz, Kędzior - Kurcz - Juszkiewicz (86' Kowalski)
Kartki: Kotulak
Sędziowali: Sebastian Błażejowski, Damian Książek, Piotr Gacek /KS Sanok/
Do meczu przystąpiliśmy w katastrofalnej sytuacji kadrowej, gdyż z różnych powodów nie mogli zagrać Podgórski, R.Grzesiak, Krajewski, Madej, Kołeczek, Sypień, J.Śliż, Wojdyła, a dodając do tego od dłuższego czasu kontuzjowanych Jarosza i Madejczyka uzyskujemy absencję aż 10 zawodników, w tym kilku kluczowych.
Nie zważając na wszelkie przeciwności losu podopieczni Adama Iwanickiego przystąpili do meczu z beniaminkiem mocno zmobilizowani i zepchnęliśmy rywali pod swoje pole karne. Ostoja raz po raz atakowała, ale piłka nie chciała wpaść do bramki, a nasze niezdecydowanie przed polem karnym wykorzystał Dziwak mocnym i precyzyjnym strzałem umieszczając piłkę tuż przy słupku bramki Gustka. Ostoja zareagowała najlepiej jak mogła - bramką. W zamieszaniu pod bramką rywala najlepiej zachował się Bartek Niklewicz, dla którego to był premierowy gol w pierwszej drużynie.
Do przerwy powinniśmy rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale najpierw precyzji zabrakło Kurczowi, który uderzył obok bramki, a dwukrotnie przewrotką próbował Juszkiewicz, ale za pierwszym razem trafił w poprzeczkę, a za drugim piłka przeszła obok bramki. Na drugą część meczu wyszliśmy jeszcze bardziej żądni wygranej i po godzinie gry piłka wreszcie znalazła drogę do bramki - na skrzydle o piłkę powalczył Grzesiak, zgrywając ją do Kurcza, a ten prostopadłym zagraniem w uliczkę wypuścił Juszkiewicza na sytuację sam na sam z Zawalskim, którą nasz napastnik bez kłopotu wykorzystał. Poszliśmy za ciosem i po 4 minutach ten sam zawodnik zdobył drugą bramkę w tym meczu, po asyście od Grzesiaka. Po tym golu na nieco więcej pozwoliliśmy Ustrzykom, ale goście bramki nie zdobyły, a w ostatniej akcji meczu Niklewicz wypatrzył Grzesiaka, który ładnym strzałem pod poprzeczkę przypieczętował naszą wygraną.
...