W meczu 24 kolejki klasy "A" seniorów Ostoja Kołaczyce wygrała w Kobylanach z tamtejszą Victorią 4-1. Wszystkie bramki padły w drugiej odsłonie meczu, dla nas strzelali Dominik Kowalski i Damian Szot - po dwie bramki.
Skład:
Gustek - Wiejowski, Malikowski (57' Skórka), Kaleta, Czuba - Sz. Grzesiak, R. Grzesiak, Jarosz (77' Sypień), Kotulak - Szot, Kowalski (85' Andreasik).
Twierdza Kobylany wreszcie zdobyta przez nas pierwszy raz od 6 lat wygraliśmy na tym terenie. Wygrana okazała, ale to i tak najniższy wymiar kary dla gospodarzy, bowiem sytuacji mieliśmy bez liku, a sam Damian Szot mógł strzelić podwójnego hat-tricka. W pierwszej połowie nie udało nam się ani razu pokonać bramkarza rywali, a po przerwie nieoczekiwanie gospodarze wyszli na prowadzenie. Szybko grę z rzutu wolnego wznowił stoper Victorii, a jeden na jeden z Michałem Kaleta wyszedł Paweł Mielech, który poszukał dalszego słupka uderzeniem lewą nogą. Nieco podcięło to skrzydła naszym zawodnikom i po chwili sam na sam z Gustkiem wyszedł Dziedzic, ale nie zdecydował się na strzał po minięciu naszego bramkarza i sytuację wyjaśniła nasza obrona. Około 60 minuty mocne ciosy zadała nasza drużyna. Najpierw Czuba wrzucił piłkę z bocznego sektora boiska, a strzałem szczupakiem popisał się Kowalski i doprowadził do remisu. Dwie minuty później świetnym prostopadłym podaniem popisał się Sz. Grzesiak, który idealnie obsłużył Szota, ten minął bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Po wyjściu na prowadzenie nieco uspokoiliśmy grę, aczkolwiek gospodarze zaczęli grać agresywnie, nad czym kompletnie nie panował sędzia główny. W 70 minucie na rajd zdecydował się R. Grzesiak, który minął dwóch graczy Victorii, wpadł w pole karne, został sfaulowany najpierw przez stopera, ale utrzymał się na nogach i chcąc minąć bramkarza został zahaczony i przez niego, ale o dziwo sędzia puścił grę dalej. Co się odwlecze to nie uciecze i po kolejnym ataku zdobywamy trzecią bramkę - z narożnika pola karnego dośrodkował R. Grzesiak, a bramkę zdobył ponownie Kowalski. Rywali dobił Szot po podaniu Sz. Grzesiaka.
Pod koniec meczu mecz się jeszcze bardziej zaostrzył i w zasadzie rywale polowali na kości naszych graczy - z urazami zeszli Malikowski i Jarosz. Do sędziego nie będziemy wracać, ale kilka jego decyzji było bardzo kontrowersyjnych, jak choćby żółta kartka dla Mielecha za uderzenie Kotulaka bez piłki.
Mecz wygraliśmy zasłużenie i szkoda, że nie wykorzystaliśmy więcej okazji, bo wynik mógłby być jeszcze bardziej okazały. Nie ma co jednak narzekać, bo stadion ten długo nam nie leżał, a teraz wysoko wygraliśmy. Trenujemy we wtorek, środę i piątek, a za tydzień pojedynek z Burzą Rogi u siebie.
W meczu tym drużynę poprowadził trener Adam Iwanicki.